Chłopaki dzielnie od soboty kopali. Zaczynali pełni zapału, kończyli wykończeni. Grunt do kopania jest okropny, ale jako "podstawa" pod dom - idealny. My baliśmy się, że będzie za miękko, a było za twardo i niezastąpionym przyrządem każdego faceta była nie łopata, a kilof!
Ale... radę dali, a ja jestem z nich ogromnie dumna. Marcina rozpiera duma i radość, cieszy się jak dziecko, a ja widząc to mimowolnie się uśmiecham :)
Tak było jeszcze przedwczoraj:
A wczoraj już przyjechały betoniarki - łącznie sztuk 6 (szok!) i fundamenty zalały.Ani cena ani ilość betonu nas nie zaskoczyła, bo już obliczyłam wcześniej i pomyliłam się tylko o metr - na naszą korzyść :)
Generalnie jesteśmy zadowoleni. Póki co ceny nas jeszcze nie załamują, nie zaskakują - wszystko przed nami.
Za jakieś 2 - 3 tygodnie przychodzi murarz.